Od dawna zbierałam się, aby opowiedzieć historię Patrycji i Krzyśka, będzie to podróż do zimnej i wietrznej, ale przepięknej Irlandii…


Dlaczego tak długo to trwało? nie będę ukrywała, że w związku z zaistniałą sytuacją jaka panuje przez koronawirusa, znalazłam czas i w końcu uporządkowałam zdjęcia. Były to dwa dni spędzone praktycznie na samych zdjęciach, przywieźliśmy setki zdjęć. Najchętniej pokazałabym Wam wszystkie, ale myślę że przygotowałam i tak obszerny materiał.
Mieliśmy szczęście, jak na listopadowy klimat w Irlandii, było słonecznie. W paru miejscach dosłownie uciekaliśmy od deszczu, a zaraz po tym wychodziło słońce. Ciężkie warunki jak na suknie ślubną, ale Patrycja, to dzielna kobieta! jej determinacja i ciepło otulającego męża, wygrały z chłodem : )

Korzystaliśmy, zdjęcia trwały dwa dni, od wschodu do zachodu. Dzięki tacie Patrycji mogliśmy sobie pozwolić na objazdówkę po okolicy. Między innymi zwiedziliśmy Cork, Old Head of Kinsale, Garretstown Beach i Nohoval.

Tworzycie przemiłą rodzinę, która sprawiła, że dzięki Wam czułam się przez cały pobyt jak u siebie. Jesteście bardzo opiekuńczymi i troskliwymi ludźmi 🙂 – dzięki!

Były klify i morze, czego chcieć więcej ? – cudowne warunki!!

To mój drugi zagraniczny plener i powiem Wam, że osobiście zakochałam się w Irlandii – nigdy w życiu nie widziałam tak pięknych różnorodnych miejsc w tak małej odległości od siebie.

Suknie ślubne ( tak były dwie ): Fulara & Żywczyk i ASOS

Garnitur :CRUX Personal Tailoring

. . .

Jeśli marzy Wam się zagraniczny plener, zapraszam do kontaktu.
Myślę, że naprawdę warto wyszukać tanie bilety lotniczne i uciec chociażby na weekend, gdzieś na sesję w nieznane miejsce. W zamian będziecie mieli małe wakacje i przy okazji przepiękną sesję ślubną w jednym : )

Z miłą chęcią wezmę swój aparat i razem stworzymy coś pięknego!